Friday, 20 February 2015

FILLED WITH SUN

The last two days were literally full to the brim with the sun.
 And because of all this light I just couldn't resist this growing, immediate need to be surrounded by pastels
So I didn't hesitate for too long and filled my house with lovely, spring flowers and the aroma of such a light, lemony cake.
By the way, daffodils in my garden are nearly blooming, so this sun  cannot be the winter one anymore?!
With a huge hope that you can also enjoy the sun wherever you are, I'm wishing you a lovely day!
Bake your favorite sunny cake and enjoy every little happy moment!


*


Ostanie dwa dni wypelnione sloncem po brzegi, wtloczyly masy swiatla i potrzebe otoczenia sie pastelami wrecz natychmiastowa, 
co tez uczynilam pozadliwie zaopatrujac sie w kwiaty i piekac lekkie, cytrynowe ciasto. 
Swoja droga w moim ogrodzie za chwile rozkwitna zonkile (!) - to slonce zatem juz nie zimowe calkiem?!
Z wielka nadzieja, ze , niezaleznie od tego gdzie jestescie, rowniez mozecie cieszyc sie wiosennym swiatlem,
 zycze Wam naprawde dobrego dnia!
Upieczcie swoje ulubione, sloneczne ciasto i celebrujcie kazda malutka, szczesliwa chwile!









Have a great weekend!


Click here to view website

Thursday, 5 February 2015

LOVE WITHOUT WORDS

I just read "Love is such a big word, it really should have more letters".
Yes, maybe. But sometimes you don't need to use any.
I know someone who knew it from the start. Standing in the nursery toilet, staring at a boy,
who was watching her all the time, she already knew it. Simple.
"He loves me"
"How do you know? Did he say anything?"
"No, he just looks at me and loves me"
I know when you're five years old, everything is so much simpler but still, love is love.
Let's make it easy, clear, and free from drama. And let's share it, even if it sounds naive.
Will you join me?








Enjoy your day!





Friday, 16 January 2015

BEING A PRINCESS!

What can I say? January is here, clearly showing that the New Year has already come but checking my last post, someone can think that I am still on my Christmas preparations. Actually, I am not, absolutely not.
 In the meantime I was working pretty hard and then celebrating Christmas. Truly celebrating! Can't remember when was the last time I rested so much, shared duties (I am still learning), not bothered so much about things and I can't remind myself of when I slept that much and so long, maybe 20 years ago...
So after resting so much, my shocked body and mind couldn't came back to the routine... And  the very few first days were like torture for me and all those people with their New Year resolutions and enthusiasm... Really?! Yes, welcome to reality.
 I just couldn't accept it so when I received my first order I was basically offended.
 Me, princess, who had been sleeping for so long, reading, visiting people etc... needs to work now? NO! Oh, poor princess.
But once I started baking at my new, independent place I changed my mind. Because between such a busy pre-Christmas time
and then, surrounded by sparkling lights, playing princess, or rather Queen considering my age, my new workshop was created.
 Well, my new baking place is still in progress. Getting to be cosy, friendly, beautiful and practical at the same time.
My husband says that "It must be practical only". But really, should I start this conversation at all?
So for a good start to the New Year, with a little delay, also with some resolutions in my head and having woken up for good, I wish
a very Happy New Year to everyone (still valid, isn't?) and I'm sending you some pictures of one of the first cakes made at my little patisserie. I'm also giving you this recipe as this cake is just yummy and easy to make. Let me know if you try it please!

By the way, my new workshop is located in the garden. Aren't I lucky?

*

Coz moge powiedziec, jasne, ze styczen za oknem, pokazuje, ze Nowy Rok przyszedl jakis czas temu, a jednak czytajac moj ostatni post mozna by pomyslec, ze ja stale, niezmiennie i z pasja maniaka pozostaje w szale swiatecznych przygotowan.
Otoz nie, zupelnie i na szczescie nie. W miedzyczasie przez caly przedswiateczny okres pracowalam nad wyraz ciezko, zeby nie rzec, w pocie czola, co przy piekarnikach nie jest zbyt trudne, przyznaje. Pozniej swietowalam - szczerze i z oddaniem celebrowalam tegoroczne Swieta Bozego Narodzenia. Juz naprawde nie pamietam kiedy ostatnio odpoczywalam tak duzo, dzielilam sprawiedliwie obowiazki (stale, sukcesywnie sie tego ucze, mam juz male osiagniecia, jednak ciagle wymagaja korekt i nie rzucania sie na kazdy nieumyty talerz) i nie martwilam sie zbyt wiele przeroznymi sprawami. Nie moge sobie przypomniec, kiedy ostatnio tak duzo i dlugo spalam. Moze jakies 20 lat temu? Pozniej po calym tym wypoczywaniu moje zszokowane cialo i umysl nie mogly powrocic do codziennej rutyny. W zwiazku z czym pierwsze dni stycznia byly zwykla tortura wypelniona tymi wszystkimi entuzjastycznie nastawionymi ludzmi, z ich noworocznymi postanowieniami.  Naprawde?! Staralam sie dotrzymac kroku rzeczywistosci.
 Z marnym skutkiem jednak. Tak marnym ,ze kiedy otrzymalam jedno z pierwszych zamowien bylam  wrecz obrazona.
Jak to ja, ksiezniczka, ktora spala jak dlugo sobie chciala, bez zenady godzinami czytala, spotykala sie z przyjaciolmi i rodzina raczac sie serniczkiem i innymi czekoladkami itp...ma teraz pracowac?
Och, NIE! Biedna ksiezniczka albo raczej krolowa, majac na uwadze moj wiek. Hmm...
Jednak, kiedy tylko zaczelam piec pierwsze ciasto w moim nowym, niezaleznym miejscu zmienilam zdanie szybciutko. Pomiedzy przedswiateczna praca a pozniejszym byciem ksiezniczka/krolowa otoczona skrzacymi sie, swiatecznymi swiatelkami, powstawalo moje nowe  miejsce pracy. Tak po prawdzie to nadal powstaje. Praktyczna strona jest juz zalatwiona, zrobiona i dziala.
Moj maz stoi na stanowisku, ze ta czesc jest kompletna i wystarczajaca, i, oczywiscie, nie ma potrzeby juz nic wiecej dodawac.
Jednak, naprawde czy warto o tym w ogole dyskutowac? Ze potrzebne sa kwiaty, piekne zdjecia, ladne drobiazgi itp.
Tez mysle, ze nie. I cala energie przeznaczam na to, aby moje nowe miejsce pracy bylo naprawde "moim"miejscem.
Przyjaznym, kolorowym, przytulnym, ladnym, w ktorym spedzenie kilku godzin bedzie przyjemnoscia.

A zatem na dobry poczatek Nowego Roku, troche spozniona, ale juz tez z noworocznymi postanowieniami w mojej glowie
 i juz calkowicie(?) pogodzona z rzeczywistoscia  zycze wszystkim szczesliwego Nowego Roku i przesyam kilka zdjec,
 jednego z pierwszych ciast zrobionego w mojej cukierence.
A jako, ze ciasto jest naprawde smaczne i latwe do zrobienia zamieszczam tez przepis.
 Mam nadzieje,ze sprobujecie a jesli, to dajcie znac czy smakowalo.

A tak na marginesie. Moja nowa cukierenka miesci sie w ogrodzie. Czy nie jestem szczesciara?










Semolina cake with honey and pistachio

Ingredients for the cake:
4 eggs,
150 gr sugar,
125ml vegetable oil,
110g plain flour,
110g semolina
1,1/2 teaspoons baking powder,
pinch of salt,
100-175gr pistachios, finely ground,
1 teaspoons grated lemon zest,
2 tablespoon pistachio, chopped

Ingredients for the syrup:
300g honey,
250ml wody,
1 tablespoon lemon juice


Beat the eggs and sugar together with electric mixer on high speed for about 5 min. 
Reduce the speed and slowly pour in the vegetable oil.
Tip in the flour, semolina, salt and baking sugar and mix well.
Fold in the ground pistachios and lemon zest.
Pour this mixture into greased 24cm spring-form tin and bake for 30-35 min in 180C

Meanwhile make a syrup by stirring the honey and water and lemon juice. Leave the syrup to boil and reduce by half, which takes about 10min.

Drizzle half of the syrup over the top of the cake while is still hot, then pour over the remaining syrup
and sprinkle with the chopped pistachios.


Enjoy!


Wednesday, 26 November 2014

CHRISTMAS IS COMING...

I know someone who started to think about Christmas in September, well probably some of us do it. But this person is literally scratching off a day after day in his calendar until 24th December and made a statement that this is the best time of the year
 (I can let you know, my sweetheart, there are only 29 days left and that's nothing if you compare it to 115 days when you start counting in September). Another example is such a lovely and charming, legendary place in London - Liberty, a magnificent store, which was established in 1875. I just adore this place with its Tudor architecture and such an incredible attention to details, which are used to arrange this place. They also started selling Christmas decorations in September and created their amazing Christmas store with all those shiny, fairytale-like decorations - you can feel like in a fairy tale, really.
But to me this place at this time always reminds me of the sound of secretly rustling paper, which I heard lying in my bed while my mum was wrapping Christmas gifts thinking that I was already asleep...

So with just one month left till Christmas, should I feel like I am late?!
Actually I am not feeling that at all, I'm feeling like I am in the perfect time to start to prepare my decorations, lists of cakes and gifts... And this year, for some reason, although it's the busiest time for me, I can't wait for Christmas.
I always love this time but this year I just simply cannot, wait....

*

Znam pewna symatyczna osobe, ktora o Swietach Bozego Narodzenia zaczyna myslec juz we wrzesniu.
Prawdopodobnie niektorzy z nas rowniez, ale ta osoba skresla dzien po dniu w swoim kalendarzu az do 24 Grudnia..i juz dawno oswiadczyla, ze  dla niej Boze Narodzenie jest najpiekniejszym czasem w ciagu calego roku
(z przyjemnoscia zawiadamiam, ze zostalo tylko 29 dni do swiat co jest niczym w stosunku do 115, ktore byly na poczatku wrzesnia...bliziutko zatem i calkiem juz z gorki). Innym przykladem wrzesniowego startu swiatecznego jest naprawde piekne, legendarne miejsce w Londynie - Liberty, bajkowy sklep, ktory powstal w 1875 roku. Bardzo lubie to miejsce, z tudorska architektura
 i niebywala atencja w doborze detali - zarowno w aranzacji tego miejsca jak i towarow. Liberty zwykle zaczyna okres swiateczny
we wrzesniu, tworzac przepiekna, mieniaca sie kolorami sekcje swiateczna. Mozna poczuc sie jak w bajce, choc mi odwiedzanie tego miejsca nieodmiennie kojarzy sie z tajemniczym szelestem papieru, ktory slyszalam bedac w lozku z za zamknietych drzwi, podczas, gdy moja mama myslac,ze juz spie pakowala prezenty pod choinke.

Czy zatem, skoro niektorzy zaczeli juz we wrzesniu, powinnam czuc sie juz bardzo spozniona? Moze, ale wcale nie czuje, ze to juz
 za zakretem i nie zdaze. Nic a nic.
Czuje,ze jestem w swietnym momencie, zeby zaczac przygotowywac  dekoracje domu, liste ciast i prezentow.
 I, z jakiegos, mniej lub bardziej uswiadomionego powodu, w tym roku nie moge sie ich doczekac.
Zawsze lubilam swieta Bozego Narodzenia, ale w tym roku po prostu nie moge sie juz doczekac...









Have a great day!


Tuesday, 28 October 2014

EAT CARROTS



A few days ago I wrote on my Facebook page a little reminder about eating fruit. 5 times a day, obviously. I was wondering whether
 it would kill us if we mixed them with cake. No one responded but from my observations of how frequency people do this I would say it's OK, even better than not eating them at all. And continuing this how extremely healthy (!) subject, don't forget about some vegetables. How about a pretty, orange carrot? By the way, in some countries this is considered as a vegetable, but in others like e.g. Portugal, where carrots are for making jam, it's a fruit. But whatever the name is, the fact that carrots are one of the healthier veg/fruit is undisputed - vitamins A,B,E,H,K and iron, magnesium, calcium, a lot of dietary fibre etc.

And now, in autumn, still warm, sunny and colourful (thank you very much indeed!) we are blessed with carrots - fresh, with lovely energetic colour. And the best one, if you need to buy any, is that a  slightly dirty and crooked one as it's the perfect sign that the one that's not the prettiest is nearest to the organic, higher class carrots, so grab it and do not hesitate to use it! I think making carrot cake
 is one of the greatest ways to eat carrots - even my older son, who sadly hates them, loves this cake, plus if you're not a fan of the gym, you can train your arms when grating carrots by hand (really, I can prove it! Just don't forget to swap your hands just in case,
to avoid disharmony in your body), so I can't see anything but the benefits.

Let's celebrate autumn (whatever your colour of this October is) with the best carrot cake ever then!
My carrot cake is with nuts, pineapple and a bit of coconut and then white chocolate and roasted almonds on top. I am wondering what you'll mix your carrot with to make it yours.
Let me know, please!

*

Kilka dni temu wspomnialam na mojej stronie FB o jedzeniu owocow. 5 razy dziennie, oczywiscie wszyscy pamietamy jak czesto nalezy je spozywac. I wyobrazam sobie, ze absolutnie wszyscy to robimy (hmm, w koncu od czego jest wyobraznia?). Zastanawialam sie czy laczenie je z ciastem jest dobrym pomyslem. Nikt nie odpowiedzial, ale z obserwacji poczynionych w moim najblizszym otoczeniu moge powiedziec, ze jest to raczej czeste, moze nie najlepsze, ale i nie najgorsze stosowane polaczenie a w kazdym razie na pewno lepsze od niejedzenia owocow w ogole. Kontynuujac ten jakze wazny, zdrowy temat :) pomyslalam sobie, ze jesienna aura nalezaloby wlaczyc w to rowniez warzywa. Co powiecie na sliczna, pomaranczowa marcheweczke. Swoja droga marchewka w niektorych krajach jest warzywem a w innych, jak np. w Portugalii, gdzie robi sie z niej dzemy, jest owocem. Jednak niezaleznie od tego jak ja nazwiemy nic nie zmieni faktu, ze marchewka jest jednym z najzdrowszych  warzyw/owocow. Zawiera witamine A,B,E,H,K i jeszcze zelazo, magnes, potas, wapn , cale poklady blonnika i co tam jeszcze checie.

A jesienia, nadal sloneczna, ciepla i wibrujaca kolorami (za co jestem absolutnie, niewymownie wdzieczna!) marchewka, z jej sezonowa swiezoscia i energetyzujacym kolorem, wrecz obdarowuje nas swoja obecnoscia. Grzech nie skorzystac! Jesli nie jestescie sczesliwymi posiadaczami wlasnego malego zagonu, to kupujac najlepiej wybierac te nie do konca czyste i prosciutkie, bo zazwyczaj te niedomyte i powykrecane sa najblizsze zdrowego idealu, nie zmaconego tonami nawozu. A zatem znajdujac taka marcheweczke nie wahajcie sie jej uzyc. I mysle sobie, ze zrobienie ciasta marchewkowego jest jednym z przyjemniejszych sposobow jedzenia marchewki, nawet moj starszy syn, ktory nie znosi tego warzywa, uwielbia ciasto marchewkowe. I dodatkowo jesli sie nie jest  wielkim fanem cwiczen, reczne tarcie marchewki moze zapewnic utrzymanie ramion w dobrej formie (moge potwierdzic, choc oczywiscie wszystko zalezy od czestotliwosci a w razie wysokiej dobrze zmieniac reke, zeby uniknac ewentualnej dysharmoni ciala, ktora zaczynam juz miec jako,
ze slabo mi ida prace lewa reka:). Jak sami widzicie same bonusy!
A zatem na zakonczenie pazdziernika i cieszac sie z jesieni (niezaleznie od tego jaki kolor przybrala u Was) zrobcie ciasto marchewkowe. Moje jest z orzechami,odrobina ananasa i kokosu, polane biala czekolada z prazonymi migdalami.
Dajcie znac z czym Wy mieszacie marchewke,zeby uzyskac najlepsze ciasto marchewkowe na swiecie!





A little piece will never hurt you!






Have a great, sunny day!

Click here to view website

Wednesday, 1 October 2014

DUST ON MY BLOG! 

I don't know about you but personally, nearly every day I'm wondering what date it is today.
Obviously, I use my calendar every day but it's only to find what kind of jobs I need to do and never record the date - it's all just to find which day, deadline, meeting etc. it is. But in general understanding of time I am still simply surprised, really.
 And amazed that it's already summer, autumn (more actual I guess) and yesterday was still spring, followed by someone's birthday, and then someone else's. And overall, this and that was already last week. Well.. I haven't noticed. I am not sure whether this fact testifies the magnitude of all the things and situations surrounding me or maybe the rather miserable condition of my mind.
Or maybe it's really true that when you're getting older, the carousel spins faster - such fun, really... I am just hoping that it's not the beginning of a sad collapse which will need psychiatric help, so expensive sadly, because to see this in another way why not just lie on the couch and talk (am I wrong?). Anyway, I want to inform everyone that I realized it's October, holidays are over
(yes, I agree, it's just not fair), my last post was like two months ago or so, not yesterday - I guess I would be terrible with mail daily.
 And the flowers market is so packed and vibrant, cakes are baking every day - tarts with blackberries, lemon and apple cakes
(my neighbor is reliable and since August guarantees me delivery of the most organic apples in the world ever - I am eternally grateful to him, that's obvious, absolutely, the same like last year: click). And celebration cakes hiding in white boxes are delivered to all birthday boys and girls. So welcome to my autumn. Sunny, warm, colorful, with three calendars on the hand and full of cakes.
Maybe I just jumped in the right modes? Not so sure. Anyway, if you have any idea how to not miss time, let me know please.
I would be so grateful, who knows - maybe more than to my neighbors, if that's possible?

*

ZAKURZYLO SIE, ZE HEJ!

Nie wiem jak Wy, ale ja codziennie niemal zastanawiam sie jaka mamy dzisiaj date. Niby korzystam z kalendarza prawie codziennie, ale jakos tak zadaniowo i w ogole nie rejestrujac daty - dzien, termin, zamowienie, spotkanie etc. Ale tak w ogolnym pojmowaniu czasu to stale zaskakiwana jestem po prostu. I zadziwiona, ze juz lato albo  jesien (bardziej aktualne) a wczoraj byla wiosna jeszcze, juz urodziny te i tamte. A w ogole to a no tak, to to juz bylo w tamtym tygodniu. Hm..nie zauwazylam. Nie jestem pewna czy ten fakt swiadczy o mnogosci zdarzen mnie otaczajacych czy raczej o marnej kondycji mojego umyslu. A moze naprawde z wiekiem karuzela naprawde kreci sie szybciej - no frajda, naprawde. Mam szczera nadzieje, ze to nie sa poczatki jakiejs zapasci wymagajacej szybkiej interwencji psychologiczno-psychiatrycznej. W kazdym razie informuje, ze zorientowalam sie ,ze jest juz pazdziernik, wakacje za nami (zgadzam sie , to strasznie nie fair), i, ze ostatni wpis byl nie wczoraj ale prawie dwa miesiace temu (tak sobie mysle, ze w nadawaniu codziennych wiadomosci bym raczej przepadla).  Zawiadamiam, ze markety uginaja sie od kwiatow, wibrujac kolorami
a ciasta pieka sie  codziennie..tarty z jezynami, ciasta cytrynowe i z jablkami (sasiad nie zawodzi i od polowy sierpnia gwarantuje dostawy najbardziej organicznych jablek na swiecie- jestem dozgonnie wdzieczna za ta dobroc, podobnie jak w zeszlym roku: klik)
 i niezmiennie torty chowaja sie w biale pudelka i wyruszaja w droge do solenizantow...
A zatem to moja jesien. Sloneczna, ciepla, kolorowa, z trzema kalendarzami pod reka i pelna pachnacych ciast.
Moze wlasnie wskoczylam na wlasciwe tory?  Nie jestem taka pewna.
Jesli wiec ktos z Was ma jakis pomysl na nie mijanie sie z czasem bede bardzo wdzieczna, moze nawet bardziej niz mojemu sasiadowi, jesli to w ogole mozliwe. Usciski !


Lake District - such a beautiful place and we were so lucky with weather..




Flowers from my local market! They always make me happy.



One of my latest cakes, love the fruit!



Nice to be back, enjoy your day!

Click here to view website

Monday, 28 July 2014

The Birthday Cake



In a hurry and in a low voice, in the bustle of the street was ordered this cake.
As a secret, by such a lovely lady, the daughter of the 80 year old birthday lady.
Whispering the secret in the noise of the busy street as if her mum was standing next to her (when she was in a huge building actually, in her room with not even the smallest chance to hear a word) was so cute, funny and... touching. Really.
I wish everyone had a person who is thinking about them like this daughter about her mum.
And if I needed to choose just one, the best thing about making cakes would be that opportunity to participate in someone's joy because, even if it sounds a little bit naive, for me this is the essence of everything - sharing daily, such important, simply joy.
 I don't know whether this celebration cake fulfills the expectations of the Birthday Lady but I know that I had a great pleasure
 in composing all those incredibly delicious tastes. The cake was supposed to be all walnut but also coffee flavoured at the same time and necessarily with chocolate, and one more thing
 - with some violet accents as this is the favourite colour of  the birthday lady.
It was a little challenge as I was worried that all those flavours altogether could be quite heavy, which I didn't want to happen.
So I created this composition of walnut sponge, very light coffee cream hidden in dark chocolate ganache with little hope that they would like it. The cake was delivered and I met such a lovely lady and a very elegant man, her dad.
They both came to pick up this cake, it seemed that this birthday cake was so important...
And I am really curious who the Birthday Lady is - she must be such a unique person!


*

W pospiechu i sciszonym glosem, w halasie i zgielku ulicy byl zamawiany ten tort.
W wielkim sekrecie przez urocza pania, corke 80-letniej solenizantki.
Szeptane w tajemnicy w srodku ruchliwej ulicy tak jakby jej mama stala tuz obok, kiedy tak naprawde znajdowala sie w wielkim budynku, w swoim pokoju, bez nawet najmniejszej szansy na uslyszenie chocby slowa, bylo zabawne i wzruszajace jednoczesnie.
Mysle, ze to wielka radosc miec kogos, kto mysli o nas w ten sposob, kto pamieta naprawde i pragnie dac nam usmiech.
 I jesli musialabym wybrac jedna rzecz, ktora najbardzej cieszy mnie w przygotowywaniu slodkich podarunkow to jest to wlasnie mozliwosc uczestniczenia w tej radosci. Nie wiem czy ten urodzinowy tort w pelni spelnil  oczekiwania solenizantki, ale ja mialam ogromna przyjemnosc w komponowaniu wszystkich, wybranych smakow. Bo tort mial byc orzechowy, ale jednoczesnie kawowy
 i oczywiscie najlepiej z czekolada i jeszcze jedna wazna sprawa - z fioletowym akcentem jako, ze fiolet to ulubiony kolor solenizantki. To bylo male wyzwanie, poniewaz jakis taki maly niepokoj mnie dreczyl, ze wszystkie te smaki razem moga sprawic, ze tort do lekkich nie bedzie nalezal a ich ciemna kolorystyka kojarzyc sie moze z nieuchronna...ostatecznoscia (delikatnie ujmujac), a tego naprawde nie chcialam. Postanowilam polaczyc orzechowy biszkopt z lekkim kawowym kremem i otoczyc czekoladowym ganache.Wszystko razem polaczylam z odrobina nadziei, ze spelni oczekiwania a udekorowalam karmelizowanymi kwiatami.

Tort zostal dostarczony i mialam okazje poznac czarujaca, przemila corke i jej bardzo eleganckiego ojca.
Obydwoje dokonali inspekcji ciasta, z ogromna atencja i sciszonym glosem (!) mowiac o solenizantce "..tak, jest na gorze, czeka w swoim pokoju, nic nie podejrzewa" i  wygladalo na to,ze tort, powitany usmiechem, spotkal sie z ich aprobata. Tak czy siak osoba solenizantki pozostala dla mnie tajmnica a naprawde jestem ciekawa kim jest - musi byc niecodzienna osoba!
A torcik mozecie ocenic sami:)






And even if it's not your birthday, treat yourself to a piece of cake (or two),
there's always room for dessert after all!